niedziela, 22 lutego 2015

Randka w Ciemno - Dwutygodniówka nr 1


Moi koledzy zawsze dziwili się, że wcale nie jest tak, iż nie mogę się opędzić od potencjalnych kandydatów na mężczyznę życia czy nawet faceta do łóżka.

 Jak to? Taka atrakcyjna, inteligenta dziewczyna z pięknym uśmiechem.

 Ano tak Panowie, tak bardzo boicie się porażki, że przestajecie ryzykować w momencie kiedy zdobycz jest na wyciągnięcie ręki. A gdzie dusza zdobywcy i pogoń za wyzwaniem się pytam?

W praktyce wygląda to tak, że kobieta pozostawiona sama sobie, traci poczucie własnej wartości  i w okresie posuchy jest w stanie zainteresować się największym frajerem. W moim,  najbardziej desperackim okresie życia, który trwał około pół roku odbyłam 9 dwutygodniówek”. Dwutygodniówka wygląda tak, że spotykasz w miarę miłego faceta. Zazwyczaj jest to znajomy znajomego, dzięki czemu on w ogóle zaczyna z Tobą rozmawiać, inaczej sam nie miałby odwagi odezwać się do zupełnie nieznajomej kobiety z lęku przed odrzuceniem. Tak czy inaczej, coś w nim jest, pojawia się jakiś przebłysk potencjału, ale prawdopodobnie to tylko skutek wyposzczenia. Gość dostaje szansę, tańczysz z nim  przez resztę nocy, może nawet dajesz się pocałować. Później, pozwalasz wziąć się na randkę i niby już wiesz, że nic z tego nie będzie i już zastanawiasz się jak go spławić. Mimo to, podejmujesz próby minimum do trzeciej randki, chociaż niedobrze Ci się robi nawet na myśl całowania się z nim, ale jednak masz nadzieję, że jednak mylisz się co do swoich przeczuć.

Przykład numer jeden z moich dwutygodniówek, żebyście sobie Drodzy Panowie zdawali sprawę  kim jest wasza “konkurencja”. 

 Sweter. Sweter miał odrobinę trudniej, bo był nieznajomym poznanym w klubie. Właściwie jedynym facetem godnym uwagi tej nocy, mimo że był w sweterku… 
Istotna kwestia do dodania: kobiety kiedy wchodzą do klubu, też robią rozeznanie sali i od razu wybierają target. Tak więc, kiedy Twoja noc kończy się sukcesem, prawdopodobnie to ona wypatrzyła Cię pierwsza. 
Tak czy inaczej, Sweter po za sweterkiem miał jeszcze dobrze rozbudowaną klatkę piersiową i ramiona, mocno zarysowaną szczękę, był wysoki i miał cudne niebieskie oczy (no dobra, w klubie nie byłam w stanie tego dojrzeć). Po za tym, okazało się, że facet ma coś do powiedzenia. Studiował mechatronikę i był to świadomy wybór - wierzcie lub nie, większość kandydatów na polibudę zaznacza ten kierunek w aplikacji bo “fajnie” brzmi. Zdawało się też, że ma właściwie poukładane priorytety i wyznaczony cel w życiu. Dodatkowo, trenował gimnastykę artystyczną, co wyjaśniało jego ładnie zbudowane ciało. 
Po pierwszej randce byłam w skowronkach. Sweter był zabawny, rozmowa z nim szła lekko, a w świetle dziennym mogłam się swobodnie topić w jego oczach. Umówiliśmy się więc ponownie, u mnie. Randka była niestety wciśnięta pomiędzy moje zajęcia i trening, co dawało nam jakieś 4 godziny czasu. W zamiarze mieliśmy obejrzenie filmu, a Sweter uznał, że świetnym pomysłem będzie wypicie po piwie do seansu. Pomysł jak najbardziej popieram, ale elektrolity wolę jednak uzupełniać po, a nie przed treningiem. Po za tym była godzina 14, więc grzecznie odmówiłam. Sweter nie miał z tym problemu, po prostu wypił oba. Co do samego filmu, wybór padł na jakąś niemiłosiernie długą komedie romantyczną. Fabuła kręciła się w okół jakiegoś nastolatka, który nie miał śmiałości do dziewczyn. W trakcie oglądania odkryłam, że Swetrowi też trochę pewności siebie brakuje- ciągła zmiana pozycji, niby próbuje się przysunąć, ale do końca nie wie jak, chciałby mnie pocałować, ale nie umie wybrać odpowiedniego momentu. Obserwacja tych wyczynów, dostarczyła mi zdecydowanie więcej rozrywki niż sam film. Na szczęście, Sweter mógł się zjednoczyć z głównym bohaterem, który miał dokładnie ten sam problem - scena końcowa, on w końcu chwyta ją za podbródek, przyciąga do siebie i całuje. Sweter w postanawia wykorzystać ten moment, patrzy mi głęboko w oczy i nieśmiało zaczyna mnie całować. Ahh… przesłodko. No i po za tym brawo! Licznik stop, zajęło Ci to jakieś 2h od wejścia na trzecim spotkaniu. Szkoda, że cała sytuacja zaczęła mnie już mocno irytować i nie mogłam znieść myśli kolejnych takich dwóch godzin w perspektywie. Na domiar złego, padła propozycja- obejrzyjmy jeszcze jeden film. Ja,  jeszcze mało asertywna, zgodziłam się. Na co Sweter, widać przyszedł dobrze przygotowany, wyciąga wino ze swojego plecaka. Znowu grzecznie odmówiłam, ale będąc zszokowana tym jak bardzo przeceniłam człowieka skapitulowałam:

 “Przyniosę Ci kieliszek”

 I myślę sobie, o ironio, dotknąć się mnie boisz, ale bezczelnie poić się przy mnie alkoholem wcale Ci nie wstyd. Zanim zdążyłam wrócić, Sweter wymościł się wygodnie na kanapie  i spokojnie popijał sobie wino prosto z butelki. Dosyć. Miałam zamiar Ci delikatnie powiedzieć, że więcej się raczej nie spotkamy, ale w takim wypadku nie pozostawię na Tobie suchej nitki i może uratuję Twoje przyszłe randki. Sweter definitywnie był w szoku, w jego przekonaniu wszystko szło świetnie. Zaczęliśmy się sprzeczać o kwestie kulturalnego zachowania i o to co wypada, a czego nie. Jego główny argument był niesamowicie gówniarski, ponieważ “On jest wolny i dorosły, więc może robić co chce”. Oczywiście, proszę bardzo, ale na pewno nie w moim towarzystwie.  Zadziwiająco ciężko było go wyprosić, ale w końcu zdał sobie sprawę, że nic więcej w tej sytuacji nie wskóra. Pociągnął więc sobie zdrowo z gwinta, wypił pozostałe pół butelki jednym ruchem i posłusznie opuścił budynek. 

 cdn.

D.

2 komentarze:

  1. Żyjemy w czasach kiedy kultura niemal wykastrowała facetów. Z doświadczenia wiem, że próba nawiązania kontaktu z całkowicie obcą osobą wiąże się z przyklejeniem sobie etykiety "potencjalny natręt" na czole. W paskudny sposób przyzwyczailiśmy się do rozmów, czy zawierania nowych znajomości przez internet czy telefon. Czy to jednak kogoś usprawiedliwia? Nope. Obie strony są winne wzajemnemu zniechęceniu.
    Co do posuchy... chyba najgorszym co można zrobić jest SZUKANIE partnera. Jakoś wszystkie moje znajome gdy SZUKAJĄ trafiają na dupków. Gdy ja SZUKAM trafiam na jędze utrudniające życie...
    K.

    OdpowiedzUsuń
  2. Do 3/4 Twojego tekstu czytałam z nastawieniem, że będzie wspaniały happy end i jakieś love story, ale gdy zaczęłam czytać o 2 piwach, które wypił.. myślę sobie "ohooo.... znam takie przypadki (z autopsji :P)", potem czytam wino.. myślę sobie "o nie! najgorzej!". Końcówka mnie zabiła :D świetny wpis! serio! fajnie się Ciebie czyta ;)

    OdpowiedzUsuń